aaa4 |
Wysłany: Pią 11:07, 14 Wrz 2018 Temat postu: 56 |
|
-Tam w dole nic nie bylo widac. Czy byl w tunelu? Zagryzla mocno dolna warge. Skinela bez slowa glowa. Ogromne, niebieskie oczy zaszklily sie lzami.
-Mogl wyjsc z tunelu na dziedzincu. Trzeba sprawdzic. Wstal i w towarzystwie Amosa i Carline poszedl schodami na gore. Wyszli z zamku. Pierwszy napotkany zolnierz zameldowal, ze atak na mury zostal odparty. Arutha przyjal raport. Okrazyli zamek i znalezli sie przy szybie do tunelu. Na trawie lezeli zolnierze. Kaslali i pluli, usilujac pozbyc sie z pluc gryzacego dymu. W powietrzu unosila sie smierdzaca mgielka. Z otworu bil ciagle slup ciemnego dymu. Pod stopami poczuli kolejne tapniecie pod ziemia. W poblizu muru ziemia lekko sie zapadla.
-Roland! - krzyknal Arutha.
-Tutaj, Wasza Wysokosc. - Uslyszeli w odpowiedzi okrzyk jednego z zolnierzy.
Carline wyskoczyla do przodu jak z procy. Dobiegla do lezacego na ziemi Rolanda przed bratem. Zolnierz, ktory zawolal ich, opatrywal Rolanda. Chlopak mial zamkniete oczy i byl blady jak plotno. Z boku saczyla sie krew.
-Kilka ostatnich metrow musialem ciagnac go po ziemi, Wasza Wysokosc. Szedl i nagle upadl nieprzytomny. Z poczatku myslalem, ze to przez dym, ale potem zobaczylem rane.
Carline objela glowe lezacego. Arutha przecial szybko skorzane paski pancerza na piersi i rozdarl bluze. Po ogledzinach usiadl na pietach.
-Nic mu nie bedzie. To plytka rana.
-Och, Roland - szepnela cicho Carline. Powieki lezacego rozchylily sie, a na ustach pojawil sie slaby usmiech. Mowil z trudem, ale probowal nadac glosowi wesoly ton.
-A coz to? Mozna by pomyslec, ze mnie zabili. |
|